Wielkimi krokami zbliża się święto, w którym każda amerykańska wypożyczalnia strojów zanotuje 500% wzrostu przychodu. Halloween – czas w którym dzieciaki w przebraniach duchów, czarownic i innych tego pokroju, będą chodzić od domu do domu głosząc krótką formułkę “cukierek albo psikus”. W Polsce dzień duchów jeszcze raczkuje, ale zdecydowanie widać tendencję wzrostową. Czy za parę lat, 31 października nasze ulice przepełnione będą miniaturami zombie i Frankensteinów? Przekonamy się!
Skąd się to wzięło?
Najbardziej prawdopodobną tezą genezy Halloween jest celtyckie święto Samhain, obchodzone ok 2000 lat temu. Mieszkańcy irlandzkiego hrabstwa Meath wierzyli, że tego dnia jest najcieńsza granica pomiędzy światem żywych i umarłych, a wszystkie dusze zmarłe w danym roku przechodzą w zaświaty. Jednocześnie dusze, które już dawno odeszły mogą wrócić na Ziemię i narobić nieszczęścia. Rozpalanie niebosiężnych ognisk miało uchronić celtów od złych duchów, a przyciągnąć te dobre. Dodatkowo, aby skryć się przed duszami z niecnymi zamiarami, druidzi zakładali ciemne maski oraz opasłe, czarne stroje przycięte w upiorne strzępy. Właśnie w tych tradycjach korzenie swoje ma dzisiejsza moda na demoniczne przebrania i musimy przyznać, że na przestrzeni lat Halloween stało się dość intratnym przedsięwzięciem. Na ten jeden dzień w samym USA wydaje się 6.9 miliarda dolarów, a lwia część tej kwoty przeznaczona jest właśnie na kostiumy.
Cukierek albo psikus!
Całe spektrum halloweenowych zabaw zakłada, że ma być strasznie, groźnie i upiornie, a najbardziej znaną spośród wszystkich jest oczywiście: “trick-or-treat”. Dziecięca zabawa polega na ubraniu jak najstraszniejszego stroju i odwiedzaniu przystrojonych w upiornym klimacie domów z zamiarem zagrożenia właścicielowi, że jeśli nie poczęstuje grupy młodzieńców słodyczami, będzie musiał liczyć się ze psotami wyrządzonymi na jego posesji. Dorośli z chęcią angażują się w zabawę, a żeby uniknąć ciągłych dzwonków do drzwi już zawczasu wystawiają miski ze słodkościami.
Dyniowa rewia
Wiadomym jest, że zaraz po kostiumach i słodyczach, nieodzownym elementem Halloween są dynie, które wydrążone w różne straszne wzory i przyozdobione wewnątrz świeczką, zajmują szczególne miejsca na werandach wszystkich zaangażowanych w obchody dnia duchów. Niesamowite rzeczy powstają z kombinacji dwóch różnych kultur i tak właśnie jest w tym przypadku. Zwyczaj tworzenia z wydrążonych dyń latarni powstał dawno temu w Irlandii. Właściwie wtedy nie były to dynie, a rzepy lub buraki. Tamtejsza ludność w ten sposób odstraszała złe duchy, które w ciemny wieczór snuły się po okolicy. Równolegle w niepodległej Ameryce farmerzy wycinając fantazyjne wzory w dyniach świętowali dobre zakończenie zbiorów. W połowie XIX wieku ok miliona Irlandczyków zmuszonych było do przesiedlenia się na tereny USA z powodu Wielkiego Głodu. Miks obu zwyczajów zaowocował znanym na całym świecie trendem tworzenia wymyślnych latarni na bazie dyni w okresie Halloween.
Autorka: Justyna Rogalska