Jak oswoić nocne potwory?
Zapada noc. Ciemność powoli spowija świat. Czas na sen. Wszystko już gotowe: świeża, pachnąca pościel, ulubiona maskotka, woda do picia.
Tylko… Jak zasnąć, skoro noc jest taka przerażająca? Kiedy przychodzi to dojmujące poczucie, że jest się takim malutkim pod niebem pełnym gwiazd? I takim bezbronnym, kiedy przyśni się koszmar?
Dzieci śpią zupełnie inaczej niż dorośli. Nie wiem, kto wymyślił powiedzenie „spać jak dziecko” na określenie błogiego, spokojnego snu. Chyba ten, kot nigdy nie miał dzieci… Maluchy mają bardzo krótkie fazy snu głębokiego, wybudzają się więc nawet co pół godziny i potrzebują pomocy dorosłego, żeby znów zapaść w sen. Kiedy dziecko zaczyna raczkować, sen gwałtownie się pogarsza, co jest związane z intensywnym rozwojem mózgu. Zdarzają się też kilkugodzinne pobudki w ciągu nocy na zabawę. Dla dziecka to naturalne etapy rozwoju, dla rodzica – wyzwanie, jak to wszystko przetrwać i nie zwariować z braku odpowiedniej ilości snu. Z czasem dziecko na szczęście budzi się coraz rzadziej, ale pojawiają się kolejne „atrakcje”, takie jak lęk przed ciemnością czy strach przed koszmarami sennymi.
Strach jest naturalną reakcją organizmu na zagrożenie, przy czym to, co dla nas nie stanowi realnego zagrożenia (potwory mieszkające pod łóżkiem…), dla dziecka może nim być. To, co wyobrażone, oddziałuje na układ nerwowy tak, jakby było prawdziwe. A dziecięca wyobraźnia jest bogata! I podsuwa coraz to nowe, przerażające obrazy, które wywołują chęć ucieczki.
Jak można pomóc dziecku przejść przez te wszystkie wyzwania? Przede wszystkim trzeba zaakceptować uczucia dziecka, nie umniejszać im („No coś ty, czego się boisz, to nic takiego”), nie próbować dziecka zawstydzać („Taki duży a tak się boi!”), jeszcze bardziej straszyć („Jak nie zjesz kolacji to w nocy przyjdzie baba jaga i cię porwie”), nie szantażować („Nie chcesz spać sama, to nie pójdziemy do kina”). Już sam fakt tego, że bierzemy na poważnie to, czego dziecko się boi, będzie dla niego wspierające. Kiedy dziecko ma kilka lat, potrafi mówić, opowiadać, śpiewać, ulegamy złudzeniu, że w takim razie powinno już na każdej innej płaszczyźnie być samodzielne. Zapominamy o tym, że mózg takiego małego człowieka jest rozwinięty w zaledwie kilkunastu procentach w stosunku do dorosłego!
Dziecko – tak jak i zresztą każdy człowiek – ma prawo się bać, potrzebować pomocy, płakać. Ma prawo nie chcieć spać samemu, czy to ze względu na strach przed ciemnością, potworami mieszkającymi pod szafą czy ze względu na lęk separacyjny („Mama odejdzie do innego pokoju i przestanie istnieć”). Takie emocje pojawiają się zazwyczaj w okresie intensywnego rozwoju, ale też pod wpływem zmian, które zachodzą w otoczeniu czy życiu dziecka. To naturalne, że dziecko woli spać z rodzicem niż bez niego, bo rodzic stanowi dla niego poczucie bezpieczeństwa, kotwicę w tym przerażającym niejednokrotnie świecie. Warto podążać za dzieckiem, za jego potrzebami. Dzieci mają wspaniały instynkt, który mówi im, co jest dla nich dobre. Jeśli kilkulatek nadal śpi z rodzicem to nie znaczy, że jest „maminsynkiem” albo wyrośnie na życiowego niedorajdę. Znaczy to tyle, że potrzebuje jeszcze spać z rodzicem. Zapewniając dziecku poczucie bezpieczeństwa i zaspokajając jego potrzeby dbamy o jego rozwój. Bo tylko w takich warunkach ma szansę rozkwitnąć.
Warto wspólnie z dzieckiem zastanowić się nad tym, co może mu pomóc w zasypianiu i oswajaniu lęków. Zaświecona lampka nocna, łapacz snów nad łóżkiem, a może zabawy plastyczne w rysownie potworów? Nadanie konkretnej formy dziecięcemu lękowi to świetny pomysł, bo z czymś, co łatwo można sobie wyobrazić czy narysować, łatwiej jest sobie poradzić. Można też odgrywać scenki z bohaterami (maskotki, lalki, figurki zwierząt, ludziki z klocków…), w których ktoś boi się ciemności czy koszmarów. W takich warunkach dziecko przepracowuje sobie trudne dla niego sprawy. Działa to zwykle o wiele lepiej niż rozmowa z rodzicem „na sucho”, bez rekwizytów.
Mi osobiście – jako rodzicowi – zawsze pomaga myślenie, że te trudne etapy kiedyś miną. Wtedy łatwiej mi się z nimi zmierzyć i pomóc mojej córce przez nie przejść.
Autor: Monika Małgorzata – Lis