Skąd w Muduko wziął się pomysł na gry książkowe? Wywiad z Kasią Czerewko Dyrektor Wydawnictwa Muduko.

Skąd w Muduko wziął się pomysł na gry książkowe? 

Książki są ważną częścią mojego życia. Czytam sporo – więcej niż średnia krajowa, bo pewnie ponad 100 pozycji rocznie. Chciałabym więcej, ale czasu brak. W czytaniu jestem więc wybredna – szczególnie kocham się w fantastyce. A że „robię w grach”, to nie było opcji, żeby tych dwóch światów do siebie nie zbliżyć. Odgrzebałam więc z odmętów pamięci gry paragrafowe i pomyślałam: „To jest to!”. Miksujemy światy – książek i gier. Nastał czas radości.

Na pierwszy rzut poszły w Muduko paragrafówki Jonathana Greena – znakomite retellingi klasyki literatury. Jednak aby zarazić czytelników tym typem opowieści, trzeba iść dalej. Marzyłam o współpracy z polskimi autorami. Zrobiłam sobie listę tych ulubionych i choć bałam się, że na propozycję pisania paragrafówki popukają się w głowę, to tak się jednak nie stało. Radek Rak podszedł do pomysłu z ciekawością, czuję, że dla niego była to fajna zabawa literacka. Jest znakomitym pisarzem, z ogromną, szaloną wręcz wyobraźnią. Zaproponował, że napisze historię o gadającym kocie wiedźmy, który pakuje się w tarapaty mniej lub bardziej fantastyczne, odwiedzi miejsca znane z mitologii słowiańskiej, spotka dawnych bogów, potwory i smoki. Souds crazy enough. Biorę!

I w zasadzie kilka miesięcy później czytałam gotowy maszynopis. A przy lekturze uśmiałam się do łez. Nad tą historią musiał gdzieś czuwać duch Terry’ego Pratchetta, bo szaleństwo, które się odbywa na kartach opowieści o Dunderze, jako żywo przypomina wariackie pomysły charakterystyczne dla Świata Dysku. Niczym nieskrępowana wyobraźnia Radka Raka niesie więc czytelnika raz przez polską wieś, a raz przez mityczne krainy.

Czytając historię Dundera, myślałam też od ilustracjach i okładce – jak książka będzie wyglądała na końcu. I od początku czułam, że o stronę graficzną Dundera może zadbać tylko Tomek Bolik, autor i ilustrator serii gier „Stwory z obory”. Nie było łatwo go namówić, ale na szczęście się udało. I dobrze, bo efekt jest świetny – trochę zabawny, trochę mroczny, trochę oniryczny i irracjonalny.

Co dalej w planach ma Muduko w tym temacie?

Książka-gra Radka Raka ruszyła bawić polskich czytelników, a my pracujemy nad kolejnymi paragrafówkami polskich pisarzy. Mam zdradzić jakąś tajemnicę? Właśnie kończę czytać horror, który sięga do słowiańskich wierzeń, a stworzył go pisarz, którego imię zaczyna się na Ł, a nazwisko na O. Liczę, że jesienią 2025 znajdzie się w księgarniach.

Coś tam jeszcze ktoś tam pisze… Ale to już sza.

 

Zobacz inne wpisy

Po drugiej stronie gry

Jakie baśnie kryją się w grze „W krainie baśni”?

Listy, okulary, drabiny, miotły i inne obiekty codziennego użytku zgubiły się w okolicy zamku Kopciuszka, chatki Królewny Śnieżki, targu Aladyna i wielu innych cudownych miejsc. “W Krainie